Początek sezonu w wykonaniu żółto-niebieskich okazał się mocno rozczarowujący. Do piłkarzy Wojciecha Łobodzińskiego wróciły stare grzechy popełniane w skuteczności pod bramką przeciwnika. Każda wina ma swoje konsekwencje, więc gdynianie zapłacili powrotem z drugiego końca Polski z zerowym dorobkiem punktowym. Teraz poprzeczka idzie w górę, po drugiej stronie boiska stanie drużyna prezentująca wyższą jakość od młodzieńczej ferajny Marka Zuba. Grzechy trzeba nareszcie odpokutować, początkując zarazem serię zwycięstw na własnym stadionie. W piątek w Paryżu zainaugurowane zostały igrzyska olimpijskie. Zażarcie kibicujemy wszystkim rywalizującym w stolicy Francji polskim sportowcom, natomiast mamy też do stoczenia swoje pierwszoligowe igrzyska, igrzyska przy Olimpijskiej. W poniedziałek o 20:30 Arka podejmuje Łódzki Klub Sportowy.
ŁKS w swojej bogatej historii miewał przyjemniejsze sezony niż ten ubiegły. Przez cały rok wygrać tylko sześć meczów – to musi odciskać piętno na psychice. Inna sprawa, że łódzcy kibice zdążyli się raczej przyzwyczaić do wiecznego balansowania między Ekstraklasą a I ligą, więc spadek z elity z ostatniego miejsca mogli potraktować już rutynowo. Teraz jednak przed klubem z al. Unii Lubelskiej misja szybkiego powrotu na najwyższy poziom rozgrywek i w świeżo rozpoczętej kampanii ŁKS na pewno zanotuje więcej wygranych niż w poprzednim sezonie. Na łodzian należy patrzeć jak na jednego z kandydatów do awansu – na ich korzyść przemawia jakościowa jak na I ligę kadra oraz postać jednego z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia Jakuba Dziółki, który potrafi doskonale poukładać zespół pod kątem dyscypliny taktycznej. Z klubu odeszło po spadku wielu graczy: Dawid Arndt, Mateusz Bąkowicz, Marcin Flis, Rahil Mammadow, Bartosz Szeliga, Dani Ramirez, Engjell Hoti, Piotr Janczukowicz, Maciej Śliwa czy Stipe Jurić, a karierę zakończył doskonale znany i szanowany w Gdyni Adam Marciniak. Działacze ŁKS-u nie próżnowali jednak na rynku transferowym i od razu sprowadzili do Łodzi kilku piłkarzy, którzy z miejsca powinni zameldować się w wyjściowej jedenastce i realnie utrzymać (a może nawet podnieść) jakość drużyny. W najbliższych dniach szeregi popularnych ,,rycerzy wiosny” opuści jeszcze najprawdopodobniej Aleksander Bobek, bo 20-letni golkiper wzbudza spore zainteresowanie zespołów z całej Europy, a klubowi mocno zależy na spieniężeniu bramkarza mającego jeszcze rok kontraktu. W miejsce Bobka sprowadzono już z Napoli Huberta Idasiaka, natomiast portal kibiców ŁKS-u prognozuje, że podstawowym wyborem Dziółki między słupkami będzie jednak Łukasz Bomba, który przeszedł okres przygotowawczy, będąc szykowanym do przywdziewania bluzy z numerem 1 na plecach (oczywiście w znaczeniu symbolicznym – tak naprawdę ,,jedynkę” nosi jeszcze Bobek, a Bomba jest posiadaczem numeru 12). Nie powinno być natomiast żadnych niedomówień, jeśli chodzi o blok defensywny – ten zostanie uformowany przez Kamila Dankowskiego, Leventa Guelena, Adriena Louveau i Antonio Majcenicia. Na prawym skrzydle wybiegnie w poniedziałek albo Maksymilian Sitek, albo Husein Balić, po przeciwległej stronie boiska – 19-letni Antoni Młynarczyk. Jeśli chodzi o środek pola, to stałą ,,szóstką” ŁKS-u będzie w tym sezonie sprowadzony z Warty Poznań Mateusz Kupczak, a ofensywnym rozgrywającym – Pirulo. W przypadku doboru zawodnika ustawionego pomiędzy nimi szkoleniowiec łodzian będzie raczej rotował usposobionym bardziej defensywnie Michałem Mokrzyckim i posiadającym ofensywną smykałkę 22-letnim Mateuszem Wysokińskim. Typujemy, że poniedziałkowe starcie z Arką w wyjściowym składzie rozpocznie jednak pierwszy z wymienionych. W roli wysuniętego napastnika ,,rodowitych” na murawie zamelduje się Kay Tejan. Na co Arkowcy muszą uważać? Nie wolno dać się zaskoczyć przez wymienność pozycji w linii pomocy – jeśli w podstawowej jedenastce znajdzie się Sitek, to będzie często schodził do środka i dublował pozycję Pirulo, podczas gdy Hiszpan w tym czasie może pojawiać się na prawym skrzydle. Cały środek pola ŁKS-u to bardzo mocna formacja, trzymająca w ryzach funkcjonowanie drużyny. Trzeba przypilnować też niezwykle dynamicznego Młynarczyka na skrzydle i lubiącego się przepychać w polu karnym (często nawet kosztem własnej skuteczności) Tejana w napadzie. W meczu ze Stalą Wojciech Łobodziński nie trafił z doborem taktyki i położył zbyt mały akcent na zbudowanie środka pola. Przeciwko łodzianom, dysponującym dużym potencjałem właśnie w tym sektorze boiska, rekomendujemy szkoleniowcowi żółto-niebieskich albo rezygnację z jednego z napastników i postawienie na trzeciego gracza w środku murawy (to rozwiązanie wydaje się najkorzystniejsze), albo usilne próby ustawienia ciężaru gry na skrzydłach. Wniosków ze spotkania inauguracyjnej kolejki w wykonaniu podopiecznych Dziółki nie wyciągniemy, bo ich pojedynek z Wisłą Kraków został przełożony na inny termin z powodu występów krakowian w europejskich pucharach.
Gdynianie zaczęli kampanię w taki sposób, że jesteśmy pełni uzasadnionych obaw. Wróciły bowiem demony z końcówki ubiegłego sezonu – problemy ze skutecznością skutkujące przegrywaniem w końcówce. Łobodziński przekonuje, że ma wizję na funkcjonowanie zespołu i że w Rzeszowie były widoczne zalążki tego, co drużyna ma prezentować. Tyle, że za zalążki punktów nie dają. Okres przygotowawczy się skończył, a zespół też nie przeszedł w przerwie letniej aż takiej rewolucji, żeby trzeba tu było budować wszystko od nowa. Dlatego ciśnienie na zdobywanie punktów jest w Gdyni ogromne i jest ono w pełni zrozumiałe. Przed żółto-niebieskimi szansa na uspokojenie kibiców i zapoczątkowanie serii wygranych na własnym terenie – jest ona o tyle realna, że w poprzednich rozgrywkach Arkowcy świetnie się spisywali na swoim boisku. Poprawia się sytuacja kadrowa – coraz bliżej dyspozycji meczowej są Kike Hermoso i Michał Rzuchowski. Mamy nadzieję, że Łobodziński nie będzie upierał się przy pomyśle na grę systemem 4-4-2, jeśli widoczne będą jego dysfunkcje przy tym materiale piłkarskim, jaki ma do dyspozycji trener. Wydaje nam się, że operowanie z jednym napastnikiem jest w tym momencie bardziej pożyteczne dla zespołu. Bilans spotkań między obiema drużynami jest korzystny dla Arki, która wygrała 18 konfrontacji przy 13 triumfach ŁKS-u. W przypadku pojedynków stoczonych w Gdyni liczby wyglądają jeszcze bardziej okazale – mówimy tu o 13 wygranych żółto-niebieskich i tylko jednej wiktorii łodzian (w pamiętnym barażu przed trzema laty). Poniedziałkowa potyczka może mieć szczególny wydźwięk dla Adama Ratajczyka, który w barwach ŁKS-u debiutował w Ekstraklasie. Na kolejne swoje szanse w elicie pomocnik pracuje już jednak w Gdyni i liczymy, że wraz z zespołem zrobi wszystko, by trzy punkty zostały nad morzem.
Sezon nie rozpoczął się dla Arkowców kolorowo, ale pierwsze śliwki robaczywki. Reprezentacja Argentyny swój marsz po mistrzostwo świata w Katarze zainaugurowała wpadką z Arabią Saudyjską wieńczącą imponującą passę 36 meczów z rzędu bez porażki. Mamy nadzieję, że na żółto-niebieskich także wpadka na Podkarpaciu zadziała otrzeźwiająco i zapoczątkuje wielkie dzieło z finiszem w Ekstraklasie. Świeżo otwarta rywalizacja sportowców z całego świata w igrzyskach olimpijskich w Paryżu toczy się m.in. na kortach Rolanda Garrosa, gdzie na głównej arenie widnieje hasło ,,Zwycięstwo należy do najwytrwalszych”. Sezon I ligi będzie długi i żmudny. Niech żołnierze Łobodzińskiego okażą w nim najwięcej męstwa, cierpliwości i konsekwencji w dążeniu do celu. Nasz święty klub, MZKS, będziemy przy nim aż po życia kres!