Miała być pogoń lidera ekstraklasy, a po drugiej porażce z rzędu PGE GKS stacza się w dół tabeli. - Spokojnie, gwarantuję, że na Widzew się odbudujemy - zapewnia jego trener
Miesiąc temu (w meczu z Wisłą Kraków) piłkarze z Bełchatowa stanęli przed wielką szansą, by zostać liderem ligi. Ale tylko zremisowali, od wygranej dzieliło ich kilka minut. Wtedy jednak większość ekspertów chwaliła drużynę trenera Macieja Bartoszka i obstawiała, że na długo zadomowi się w czołówce ekstraklasy. Bo to, że PGE GKS na własnym stadionie jest bardzo groźny, w tym sezonie już udowodnił. Na wyjazdach jednak spisuje się fatalnie. Oprócz zwycięstwa z Legią w Warszawie bełchatowianie przegrali aż cztery mecze. - Tak się nie da walczyć o wysokie miejsca w tabeli. To się musi zmienić, i to jak najszybciej - mówi Marcus Da Silva, pomocnik GKS-u, który może mówić o dużym szczęściu. W 28. min Marcin Budziński brutalnie zaatakował Brazylijczyka, za co został ukarany tylko żółtą kartką.
- Kostka cały czas mnie boli, ale myślę, że na wtorkowy mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała będę gotowy - mówi piłkarz GKS-u. - Ale prawda jest taka, że za takie coś piłkarz Arki powinien wylecieć z boiska. Nie rozumiem, dlaczego tak się nie stało, tym bardziej że sędzia był bardzo blisko tej sytuacji.
Pech piłkarza Arki. W tym roku już nie zagra
Radość z setnego zwycięstwa odniesionego przez Arkę w piłkarskiej ekstraklasie zmącił poważny uraz Denisa Glaviny. W spotkaniu z PGE GKS Bełchatów (1:0) chorwacki pomocnik doznał złamania kości jarzmowej i szczęki z przemieszczeniem.
Feralne zdarzenie miało miejsce w 32. minucie gry, kiedy przy linii bocznej zderzyli się głowami Glavina i Marcus Da Silva. - To był absolutny przypadek. W tej sytuacji w ogóle się nie widzieliśmy - tłumaczył brazylijski pomocnik gości.
24-letni Chorwat nie był już w stanie wstać z murawy o własnych siłach, a koledzy z zespołu natychmiast zasygnalizowali konieczność dokonania . Glavina pojechał do Szpitala Miejskiego w Gdyni dopiero drugą karetkę, bo pierwszy ambulans odmówił posłuszeństwa.
![](http://s.polskatimes.pl/g/logo_naglowek/dziennikbaltycki_65_lat.gif?12)
Bramka Mirko Ivanovskiego na wagę zwycięstwa Arki
Nieważne jak, byle zwycięsko. To zdanie może służyć za komentarz do sobotniego meczu piłkarskiej ekstraklasy Arka Gdynia - GKS Bełchatów. Po słabym meczu gdynianie wygrali 1:0 i te trzy zdobyte punkty liczą się najbardziej. To one pozostaną w tabeli, a jakość i styl gry zawsze można poprawić. W kolejnym spotkaniu...
Zanim w Gdyni rozpoczął się mecz, piłkarze i kibice minutą ciszy i w pełnej zadumy oprawie palących się rac uczcili pamięć zmarłej kilka dni temu "Pani Czesi", najwierniejszej z wiernych fanek żółto-niebieskich. Później do głosu doszli piłkarze realizując pomysły na grę swoich trenerów. Trener Dariusz Pasieka przez tydzień po derbowej porażce myślał, co zmienić w swojej drużynie, aby Arka zdobyła tak potrzebne jej punkty. Myślał i... zmienił niewiele. Pozostawił taktykę 1-4-1-4-1.
Mecz z GKS Bełchatów był 10. ligowym występem Arki w tym sezonie, a przyniósł im 100. zwycięstwo - na 340 rozegranych spotkań - w polskiej ekstraklasie. W tym sezonie gdynianie zdobyli w sobotę piątego gola, co daje najniższą w lidze średnią 0,5 gola na mecz. No, ale "wydajność" z tej zdobyczy to 12 ligowych punktów, czyli absolutnie rekordowa. Arka stracił jednocześnie tylko sześć bramek, co oznacza, że ma najlepszą w lidze defensywę. Gra defensywna jest godna pochwały, a z przodu...
- Szału nie było - przytomnie przyznał po meczu trener Pasieka.
![](http://bi.gazeta.pl/im/8/8528/m8528118.gif)
Poważna kontuzja Glaviny, zawieszenie Budzińskiego i wciąż toporna, przyprawiająca o mdłości gra w ofensywie. Mimo to Arka wygrała z GKS i znów ma najlepszą obronę w lidze
Stało się tak nie tylko z powodu dobrej gry defensorów Arki, ale także zaskakująco wysokich porażek Jagiellonii (1:4 z Widzewem) i Lechii (2:5 z Wisłą). Kibiców Arki cieszy jej gra na własnej połowie, wprawia jednak w zakłopotanie przy bramce rywali. Piłkarzom Dariusza Pasieki w ofensywie brakuje pomysłu, umiejętności, szczęścia i przede wszystkim okazji, by w ogóle myśleć o strzelaniu bramek. Arka stwarza zagrożenie tylko po błędach rywali albo chimerycznych - bo w każdym meczu inaczej wykonywanych - stałych fragmentach gry. Tym razem udało się wygrać, ale wystarczy wrócić do meczu z Lechią, gdzie te same dośrodkowania z rzutów wolnych czy rożnych nie sprawiały rywalom absolutnie żadnych problemów.
![](http://s.polskatimes.pl/g/logo_naglowek/dzienniklodzki.gif?12)
Klasowy zespół tak grać nie może
Cały mecz prowadzimy grę, a przegrywamy. My nie zasłużyliśmy na to, żeby stąd nie wyjeżdżać bez punktu - denerwował się w Gdyni trener PGE GKS Bełchatów Maciej Bartoszek. Jego piłkarze potrafią znacznie więcej od Arki, ale w sobotę nie potrafili tego udowodnić.
Właściwie przez cały mecz bełchatowianie przeważali, ale - co dziwi - zupełnie nie przekładało się to na tworzenie sytuacji bramkowych. Dziesiątki strat przed polem karnym i dośrodkowań w ręce bramkarza przynieść powodzenia drużynie z Bełchatowa nie mogło. Bełchatowianie, którzy jeszcze niedawno myśleli o pozycji wiceli-dera muszą uważać, by nie stoczyć się do grupy ligowych przeciętniaków w środku tabeli. Nie ma wątpliwości, że PGE GKS ma piłkarzy, którzy mogą walczyć o człowe miejsca. Ale muszą być w formie i walczyć.
![](http://www.tvn24.pl/_d/kiosk/logo/fakt_logo.gif)
Arka wreszcie strzeliła!
332 minuty musieli czekać kibice Arki na strzelenie gola. Po trzech meczach
bramkowej posuchy w spotkaniu z GKS Bełchatów do siatki rywali trafił
wreszcie Mirko Ivanovski
Macedoński napastnik, który wcześniej krytykowany był za wyjątkową nieskuteczność
oraz nieudolne próby wymuszania rzutów wolnych, zdobył swoją pierwszą bramkę
w rozgrywkach. Do tego momentu optyczną przewagę posiadali jednak goście.
Poza tym trzech piłkarzy Arki ukaranych zostało wcześniej żółtymi kartkami, a w
35. minucie z murawy ze złamaną kością jarzmową zniesiony został lewy pomocnik Denis
Glavina . Chorwat, który zderzył się głowami z Marcusem Da Silvą ,
tę rundę ma już z głowy.